Geoblog.pl    taraski    Podróże    zakochani w Azji:))    spotkanie rodzinne
Zwiń mapę
2014
07
lip

spotkanie rodzinne

 
Mongolia
Mongolia, Khar Nuur
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 8161 km
 
Dotarliśmy do miejsca gdzie wychowywał się nasz kierowca Basaara. Przepiękna okolica. Kolorowe łąki, zmieniające się barwami kwiatów; Mnóstwo małych zwierzątek uciekających przed samochodem: wiewiórki ziemne, świstaki. Raj na ziemi; na dodatek mało oblegany przez turystów, bo trafić tam może tylko ktoś kto się tam wychował.Chociaż nasz kierowca miał mały problem jak trafić do jurty rodziców. Pokrążyliśmy trochę ale w końcu dojechaliśmy do rodziny Basaara.Na powitanie Mama postawiła na stoliku paterę z cukierkami, talerz domowych ciastek i do tego gęstą słodką śmietanę z jaka. Pychotka:) Później szybko zakręciła się koło piecyka i po 15 minutach zostaliśmy poczęstowani żeberkami baranimi, gotowanymi tylko w posolonej wodzie. Tata zaś wyciągnął swoją tabakę przechowywaną w specjalnej tabakierce i ozdobnym pokrowcu. Mongołowie tak witają gości. Na koniec dostaliśmy jeszcze po misce zupy z domowym makaronem. Nie wypadało odmówić i trzeba było wszystko zjeść. Dobrze, że Kuba jest "wszystkożerny", pomógł mi z moją porcją. Tłustego mięsa unikam jak mogę a w zupie go nie brakowało. Po godzinnym rodzinnym spotkaniu pojechaliśmy dalej. Basaara po drodze wypatrzył obchody Nadaamu i oczywiście musiał nas tam zawieść." Nadaam, go, look." Trochę zaczęło padać więc Basaara swoim autem zajął dobre miejsce widokowe, my zostaliśmy w aucie a on poszedł przywitać się ze znajomymi. Trochę to potrwało zanim się nagadał ale nie mieliśmy mu tego za złe, rzadko odwiedza swoje rodzinne strony.
Na tę noc mieliśmy zaplanowane namioty w szczerym stepie, ale że popadywało co jakiś czas nasz kierowca stwierdził, że lepsze będą gery. Po 2 godzinach jazdy zatrzymaliśmy się przed "ośrodkiem gerowym" ale okazało się, że nie ma wolnych miejsc. Nadaam. To słowo wszystko wyjaśnia. A że jest to rejon mało turystyczny był to jedyny ośrodek w okolicy. I niestety albo stety musieliśmy rozbić namioty. I wcale tego nie żałowaliśmy. Miejsce naszego mini obozu było przepiękne.Przed nami jezioro, za nami góry. I oprócz naszej piątki żywego człowieka. Dostaliśmy dodatkowe śpiwory bo noce, zwłaszcza w górach są zimne. I faktycznie było trochę zimno, i twardo. Ale widoki o zmierzchu i rano rekompensowały nam wszystko.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (26)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
taraski

Jola i Kuba
zwiedzili 5% świata (10 państw)
Zasoby: 110 wpisów110 12 komentarzy12 2112 zdjęć2112 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
16.06.2014 - 28.11.2014