Geoblog.pl    taraski    Podróże    zakochani w Azji:))    tarasy ryżowe
Zwiń mapę
2014
26
sie

tarasy ryżowe

 
Chiny
Chiny, Longsheng
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 15641 km
 
Nasz kierowca spóźnił się 15 min, co dla nas zwłaszcza o siódmej rano miało duże znaczenie ( 15 min dłużej w łóżku :) ) Zapakowaliśmy się z wszystkimi bagażami do autobusu, przed nami 3 godz. drogi, można podrzemać. Było to bardzo trudne bo większość autobusu to byli oczywiście Chińczycy, głośni Chińczycy. W trakcie drogi nasz przewodnik zaproponował nam miejsce noclegowe. Nie mieliśmy nic na oku więc zgodziliśmy się na jego propozycję, zwłaszcza, że hotel miał być w przepięknej okolicy. Był jeden mały haczyk: nie mogliśmy wziąć naszych dużych plecaków, bo z przystanku busów było jakąś godzinę drogi pod górę, pieszo!
Na dworcu autobusowym musieliśmy przepakować się do małego plecaka i to w tempie ekspresowym, reszta wycieczki na nas niecierpliwie czekała. Tylko my zostawaliśmy tu na noc. Jako, że nie byliśmy przygotowani na taką sytuację (zostawienia głównego bagażu na dworcu) trochę nas to zdenerwowało. Na szybko wrzuciliśmy parę rzeczy do torby i biegiem do kolejnego autobusu, który miał nas zawieźć do miejsc widokowych. Same pola ryżowe robią niesamowite wrażenie, ale niestety nie mieliśmy za dużo czasu żeby popodziwiać widoki. Czas naszej wycieczki był bardzo ograniczony a my mieliśmy tylko 2 godziny dla siebie. A teren przeogromny, i żar z nieba też nie pomagał w chodzeniu między poletkami ryżu.
O godzinie drugiej nasza wycieczka dobiegła końca, przewodnik dał nam kartkę z namiarami hotelu i wsadził do odpowiedniego busa. W busie okazał się, że do naszego hotelu idą jeszcze 3 Chinki; będzie nam raźniej. Po półgodzinnej jeździe wysiedliśmy na końcowym przystanku. W momencie otoczyło nas mnóstwo lokalnych z propozycją noclegów albo poniesienia naszego bagażu. Ciężko było przed nimi uciec, ale parliśmy do przodu za „naszymi” Chinkami. Dobrze, że zdecydowały się na ten sam hotel bo mielibyśmy straszne trudności żeby go znaleźć. Drogi a raczej dróżki do naszego hotelu wiły się między budynkami; wyglądało to tak jakby prowadziły do konkretnego domu, ale za rogiem okazywało się, że dróżka pnie się wyżej. Po 15 minutach błądzenia Chinki znalazły starszego pana, który zaoferował się że nas zaprowadzi ale za to, że zaniesie nasz bagaż. Niestety nikt z wcześniej zaczepianych ludzi nie chciał nam udzielić informacji za darmo; albo damy im bagaż do zaniesienia albo szukajmy szczęścia w polu (dosłownie). Chinki włożyły mu torebki do koszyka ( tylko tyle miały), my jednak twardo zostaliśmy a naszym bagażem. Starszy pan ruszył „ z kopyta”, nie mogliśmy za nim nadążyć. Droga stroma, cały czas pod górę. I żar z nieba. Po 10 minutach miałam dość. A tu jeszcze jakieś 50 min przede mną. Chociaż w moim tempie droga zajmie mi jakieś 3 godziny. Nie wiem jak udało mi się pokonać całą tę drogę. Po drodze się rozchorowałam, słońce dało mi w kość. Strasznie opóźniałam naszą grupę. W końcu Kuba z dziewczynami poszedł przodem a ja swoim tempem wlekłam się za nimi. Nasz przewodnik robił mi strzałki na kamieniach żebym trafiła do hotelu. Przemiły człowiek, przejął się bardzo moim stanem. Po zaniesieniu bagaży szybko zszedł na dół z przygotowanym dla mnie kijem, żeby mi się lepiej wchodziło w górę. Po dojściu do hotelu od razu padłam na łóżko.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (8)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
taraski

Jola i Kuba
zwiedzili 5% świata (10 państw)
Zasoby: 110 wpisów110 12 komentarzy12 2112 zdjęć2112 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
16.06.2014 - 28.11.2014