nocnym autobusem

Z naszego hotelu do stacji autobusowej był niemały kawałek, ale wczoraj późnym wieczorem podjechało po nas auto (z agencji, w której kupowaliśmy bilety). Zawieziono nas na stację i wsadzono w odpowiedni autobus. W autobusie sypialnianym zamiast normalnych siedzeń są wąskie łóżka, po 3 w rzędzie i na dwóch poziomach. My wsiadaliśmy na ostatnim przystanku więc nie było już wiele miejsc do wyboru. Dostaliśmy łóżka na piętrze.
Przy wejściu do autobusu musieliśmy ściągnąć buty; dostaliśmy po reklamówce żeby je zapakować. Na końcu łóżka była specjalna półka, na której można było trzymać buty i ewentualną wałówkę. Każde łóżko miało poduszkę i strasznie gruby koc. Wszyscy Chińczycy byli na szczelnie opatuleni takimi kocami. Ja wytrzymałam tylko 5 minut; było mi strasznie gorąco. odrzuciłam koc na wolne łóżko a rozłożyłam swój śpiwór. Na początku trudno mi było zasnąć; bałam się że spadnę bo łóżka były strasznie wąskie. Po jakimś czasie udało mi się zdrzemnąć. Autobus jechał 10 godzin. Około 9-tej byliśmy już na miejscu. W hotelu od razu dostaliśmy pokój, chociaż jak w większości hotelach, zameldowanie było dopiero od godz.14-tej. Wieczorem po małej drzemce (trzeba było odespać jazdę autobusem;)) poszliśmy na rozeznanie po okolicy. Od razu uderzyło nas to, że na ulicach nikt nie trąbi. Na przejściu dla pieszych spokojnie można było przejść na zielonym, auta grzecznie czekały na swoją kolej. Byliśmy miło zaskoczeni; zwłaszcza po wcześniejszych doświadczeniach z chińskimi kierowcami, gdzie nawet na przejściu, z zielonym światłem dla pieszych, trzeba było się uważnie rozglądać

Zdjęcia (3)

Komentarze (0)