Shangli

13.09
I znowu rano pakowanie. Wzięliśmy tylko parę rzeczy do mniejszego plecaka, na 2-3 dni wystarczy. Duże plecaki zostawiliśmy w przechowalni i ruszyliśmy na wiochę. Pół godziny zajęło nam dotarcie do dworca autobusowego. Przy kasie pokazałam pani zdjęcie chińskiej nazwy miasteczka Yaan; bez większych problemów dostaliśmy bilety. Po dwóch godzinach jazdy wysiedliśmy w Yaan i przesiedliśmy się do małego busa jadącego do Shangli. Po kolejnych 40 min. wysiedliśmy w naszym docelowym miejscu. Mała,cicha wioska okazała się być małą głośną, turystyczną atrakcją. Kuba się trochę rozczarował bo nastawił się na wiochę w stylu tarasów ryżowych a tu znowu tabuny rozwrzeszczanych Chińczyków. Ruszyliśmy w poszukiwaniu noclegu, który polecił nam znajomy Izraelczyk. Niestety nie udało nam się znaleźć tego miejsca. Trafiliśmy za to do wielkiego gesthousu gdzie byliśmy jedynymi gośćmi; mogliśmy przebierać w pokojach. Za duży, ładny pokój zapłaciliśmy tylko 80 yuanów. Zostawiliśmy plecak w pokoju i zeszliśmy na dół coś zjeść. Niestety menu było tylko po chińsku a zdjęć potraw też nie było za dużo; pokazałam na telefonie, że chcielibyśmy wołowinę z ryżem. Kuba zaszedł jeszcze do kuchni i pokazał na warzywa. Po krótkiej chwili dostaliśmy nasze zamówione jedzenie. Pyszności!!! Mojemu mężowi od razu się polepszył humor. Stwierdził, że możemy zostać tu dłużej.

14.09

Rano zdecydowaliśmy jednak, że wracamy. Pogoda nie zapowiadała się ciekawie więc nie było sensu zostawać dłużej. Po górach nie pochodzimy bo mokro. Z Shangli wyjechaliśmy około 13-tej a o 17.30 byliśmy już w „naszym” hotelu.

Zdjęcia (15)

Komentarze (0)