08.10
Dzisiaj przyszła kolej na nas żeby opuścić to przepiękne miejsce. Hotelowym autem zawieziono nas na przystanek w szczerym polu, kierowca wsadził nas w autobus do Pokhary. Przez pierwszą godzinę jazdy autobus zatrzymywał się dosłownie co 5 min i zbierał lokalnych z przystanków. Niby turystyczne autobusy jadą bezpośrednio z punktu A do punktu B ale widocznie „nasz” kierowca chciał sobie dorobić na boku. Po 7 godz. dojechaliśmy w końcu do Pokhary. Okazało się, że nasi znajomi Jo, Peter i Jennifer też zatrzymali się w tym samym hotelu co my. Jutro Anglicy wracają do Kathmandu a Jennifer wybiera się na Poon Hill.
09.10
Właściciel hotelu pokierował nas do biura gdzie można załatwić zezwolenia na treking tzw. permity. Z naszego hotelu było to z 20 min piechotą, trafiliśmy bez większych problemów. Biurokracja podobna do naszej. Najpierw w jednym okienku formularz, 2 zdjęcia i 2 tys. rupii i zezwolenie na wejście w strefę Annapurny gotowe. Następnie drugie okienko: formularz, 2 zdjęcia i 2 tys. rupii, i tzw.TIMS gotowy. Wszystkiego raptem półgodziny załatwiania i jesteśmy bogatsi o 4 zezwolenia i biedniejsi o 8 tys. rupii.