O 10-tej pożegnaliśmy się z przemiłą mongolską rodziną. Po godzinie jazdy zapadłam w drzemkę, jazda autem tak na mnie działa. Nie przeszkadzało mi nawet trzęsienie autem. A bujało nieźle bo znowu jechaliśmy polnymi drogami. Asfaltowe drogi są rzadkością w Mongolii. Po kilku godzinach jazdy wjechaliśmy w Park Narodowy gdzie większą atrakcją jest wodospad. Wodospad taki sobie, nie powalił nas na kolana ale okolica przepiękna. Po raz pierwszy użyliśmy nasz wspaniały prysznic.Gumowy worek, który mieści 20 litrów wody. Bardzo przydatna rzecz kiedy jedzie się w rejony gdzie prysznic z gorącą wodą jest rzadkością. Oczywiście w ciepłe rejony bo słońce odgrywa tu wielką rolę. Napełniliśmy worek zimną wodą i zostawiliśmy na słońcu na 2 godziny. Wieczorem miałam już ciepłą wodę na umycie włosów. Zmyślna rzecz:))