Geoblog.pl    taraski    Podróże    zakochani w Azji:))    Białe Jezioro
Zwiń mapę
2014
04
lip

Białe Jezioro

 
Mongolia
Mongolia, Terkhiin tsagaan nuur
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 7868 km
 
Rano wstaliśmy trochę wcześniej, żeby skorzystać jeszcze raz z prysznica, bo nie wiadomo kiedy znowu będziemy mieć możliwość skorzystania z tego luksusu. Jak co dzień rano zapakowaliśmy znowu nasze rzeczy do łazika i w drogę. I znowu jedziemy, jedziemy, krajobraz się zmienia. Po godzinie jazdy zatrzymaliśmy się na obrzeżach większego miasta gdzie akurat zaczynały się główne zawody Naadamu. Największy festiwal odbywa się oczywiście w stolicy. Ale od początku lipca w każdej większej wiosce odbywają się lokalne festiwale. Bilegt powiedziała nam, że warto zobaczyć taki mniejszy festiwal, który jest organizowany przez i dla lokalnej ludności. Festiwial w Ułan Bator jest bardziej skomercjalizowany, jest mnóstwo turystów i co za tym idzie, trudniej zdobyć fajne miejsce widokowe. „ Nasz” festiwal nie był może ogromny ale mieliśmy za to fajne miejscówki, i byliśmy jedynymi białasami. Po zobaczeniu wyścigu na koniach, gdzie ścigają się młodzi chłopcy w wieku 4 – 15lat, przenieśliśmy się w inne miejsce poobserwować zapasy, zresztą też bardzo widowiskowe. Zobaczyliśmy kilka walk, nie mieliśmy za bardzo czasu żeby zostać do końca, przed nami jeszcze parę godzin jazdy. Po drodze zatrzymaliśmy się na uzupełnienie zapasów i żeby coś zjeść. Po wyjechaniu z miasta, po dwóch dniach jazdy po wertepach znowu jedziemy normalną, asfaltową drogą. Co za ulga dla naszych tyłków. Droga była w miarę gładka, jechało się bardzo monotonnie, szybko tez zapadliśmy w drzemkę. Po około 6ciu godzinach jazdy dotarliśmy do Parku Terkhiin Tsagaan Lake, gdzie mamy zostać 2 noce. Po rozlokowaniu się w jurcie Francuzi od razu poszli w góry a my oczywiście pierwsze – kawusia. Gdy tak siedzieliśmy sobie w jurcie przy kawusi przyszedł nasz kierowca zapytać się czy wszystko w porządku. Zaprosiliśmy go na piwo i językiem angielsko-ręcznym trochę sobie pogadaliśmy. Po chwili przyszedł właściciel „ośrodka”, i tak sobie wszyscy razem siedzieliśmy przy piwie. Oni rozmawiali po mongolsku, my po polsku. Po chwili dołączyła właścicielka. Nasz kierowca zapytał się czy nie chcemy spróbować mleka i jogurtu z jaka. Kuba oczywiście pierwszy do takich rzeczy. Razem z przetworami mlecznymi właścicielka przyniosła nam dodatkowe koce, bo noce są tu bardzo zimne. Mleko jaka jest troszkę słodsze niż nasz krowie a jogurt to po prostu niebo w gębie. Po skończonej kawie wyszliśmy rzucić okiem na okolice. Ze 100 metrów od naszego „ ośrodka” jest piękne jezioro a z drugiej strony góry. W trakcie spaceru złapała nas straszna ulewa ale za bardzo nie spieszyliśmy się na „ nasze pokoje” bo przed nam mieliśmy nieziemski widok. Piękna tęcza zaczynała się po jednej stronie a kończyła się za górą po drugiej stronie jeziora. Gdy dotarliśmy do naszej jurty byliśmy przemoczeni do suchej nitki. Kuba dołożył do piecyka i po paru minutach zrobiło się ciepło i przyjemnie. Jutro o 10-tej mamy pierwszą w życiu przejażdżkę na koniach. Ciekawe czy przeżyjemy, chociaż bardziej obawiam się o życie konia, którego dostanie mój mąż;) Ale podobno mongolskie konie są bardzo wytrzymałe chociaż niewielkich rozmiarów.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (44)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
taraski

Jola i Kuba
zwiedzili 5% świata (10 państw)
Zasoby: 110 wpisów110 12 komentarzy12 2112 zdjęć2112 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
16.06.2014 - 28.11.2014