Większość dnia spędziliśmy w aucie, na zmianę podziwiając widoki i drzemiąc. Mieliśmy dzisiaj do wyboru: przenocować w miasteczku albo pod namiotem. Wybraliśmy oczywiście namioty. O 18-tej Bazaraa zatrzymał się w szczerym stepie . Było o wiele cieplej niż ostatnim razem. Ale też mnóstwo latających owadów a zwłaszcza małych muszek, strasznie upierdliwych. Szybko rozbiliśmy namioty i schowaliśmy się w środku. Dopiero o 21-tej zrobiło się chłodniej i muchy zniknęły.