Dzisiaj wcześniejsza pobudka, żeby uniknąć gorąca i chmar latających owadów.
Około 16-tej zatrzymaliśmy się gdzieś w szczerym polu ; znowu Nadaam. Ten jednak był bardzo naciągany, przynajmniej dla nas. Nic ciekawego się nie działo. Zawody zapaśnicze wyglądały tak jakby zawodników wybierano z pośród oglądających; każdy ubrany w co innego. Większość zawodników nie miała więcej niż 15 lat. Nic interesującego. Po 10-ciu minutach chcieliśmy już jechać dalej. Bazaraa nie za bardzo był zadowolony. Po kolejnych 2 godzinach jazdy zatrzymaliśmy się w większym mieście Moron. Nocleg znowu w turystycznym gerze . Wieczorem wybraliśmy się wszyscy do baru gdzie można było skorzystać też z internetu. Po 10-ciu dniach bez dostępu do sieci musieliśmy trochę nadrobić zaległości. Przy okazji zamówiliśmy sobie wypasioną kolację, bo niestety baranina to już nam trochę wychodzi uszami. I to co zaoszczędziliśmy przez dwie noce spędzone w namiocie przejedliśmy w pół godziny.