Wczoraj skończyliśmy naszą małą imprezkę ok. 2 w nocy. Dobrze, że większość drogi jedziemy asfaltem, można się trochę zdrzemnąć.
Monastyr przepiękny, warto było trochę pocierpieć, ostatni odcinek drogi wiódł przez straszne wertepy. Non stop podskakiwaliśmy na siedzeniach, trzeba było uważać na głowy:)