Geoblog.pl    taraski    Podróże    zakochani w Azji:))    przeżyliśmy!!! 14 godzin w pociągu:)
Zwiń mapę
2014
07
sie

przeżyliśmy!!! 14 godzin w pociągu:)

 
Chiny
Chiny, Zhangjiajie
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 12317 km
 
W końcu się doczekaliśmy. Pociąg po 15 minutach spóźnienia wjechał na stację. Weszliśmy do przedziału w poszukiwaniu naszych miejsc. I nagle w przedziale nastała cisza. Każdy nasz krok był pilnie śledzony. Miejsca trafiły nam się najgorsze z możliwych: po trzy w rzędzie. Nie było nawet możliwości wyciągnięcia nóg, bo naprzeciwko też siedzieli ludzie. Siedzenia w chińskich pociągach dalekobieżnych ustawione są naprzeciw siebie( po 3 lub 2 w rzędzie), i rozdzielone są małym stoliczkiem.
Wcześniej przygotowałam sobie na telefonie informację po chińsku, że chcielibyśmy wykupić sobie kuszetki jeśli byłaby taka możliwość. Podczas naszej wcześniejszej podróży pociągiem zauważyłam, że tak robią Chińczycy. Wsiadają do wagonu z kuszetkami, czekają aż pociąg ruszy i kupują miejsca leżące, które zostały wolne; bo np. ktoś nie zdążył na pociąg albo wcześniej zrezygnował.
Kuba wziął telefon i poszedł do konduktora zapytać się o kuszetki. Niestety nic nie załatwił: albo miejsc wolnych nie było albo „naszemu” konduktorowi nie chciało się tego sprawdzić. Byliśmy skazani na 14 godz. podróży w zatłoczonym przedziale. O spaniu nie było mowy bo przed każdym przystankiem konduktor przechodził przez przedział i wrzeszczał nazwę stacji. Dosłownie: wrzeszczał!!!Ludzie co kilka stacji się zmieniali ale w dalszym ciągu wszystkie siedzenia były pozajmowane. Po 5-ciu godzinach miałam już serdecznie dość i mało brakowało a sama zaczęłabym wrzeszczeć. Wzięłam telefon i ruszyłam przez pociąg w poszukiwaniu kogoś kto mógłby mi pomóc. Po przejściu chyba z 10 przedziałów trafiłam na młodą dziewczynę-konduktorkę, która mówiła trochę po angielsku. Moje tłumaczenie w telefonie nie było dla niej za bardzo zrozumiałe, ale z pomocą rąk i paru angielskich słów udało mi się wytłumaczyć o co mi chodzi. Zaprowadziła mnie do kolesia, który zarządzał miejscówkami w pociągu i pomogła mi kupić miejsca leżące; jak się okazało: u niej w przedziale. (każdy przedział ma swojego „zarządzającego”, który sprawdza bilety i informuje o zbliżających się stacjach). Wróciłam po Kubę, pozbieraliśmy nasze bagaże i ruszyliśmy w poszukiwaniu naszych nowych miejsc. Idąc praktycznie przez cały pociąg zauważyliśmy, że tylko nasz przedział był tak bardzo zatłoczony. W innych „siedzących” przedziałach było tylko po paru ludzi, którzy spali wyłożeni na 2, 3 miejscach.
Dotarliśmy w końcu do naszego nowego przedziału; dostaliśmy łóżka na samym dole, naprzeciwko siebie. Padłam od razu. Gdy obudziliśmy się po paru godzinach stwierdziliśmy, że pociąg jedzie w drugą stronę. Wracamy czy co?
W naszym wagonie było już niewielu ludzi, w naszym boksie zostaliśmy tylko we dwójkę.
Nie wiem jak ja sobie wyobrażałam, że damy radę przesiedzieć 14 godz. Może i byłoby to możliwe gdyby siedzenia były ustawione tak jak w autobusie, po 2, i jedno za drugim. I tak się dziwię, że wytrzymaliśmy 5 godz. siedząc prawie nieruchomo; po 14 godzinach w takiej pozycji chyba byłoby ciężko nam się wyprostować, i przypuszczam, że wyglądalibyśmy co najmniej jak zombi.
Do Zhangjiajie dojechaliśmy wyspani i wypoczęci. Na stacji wzięliśmy taksówkę bo do hotelu było ok.8 km. Taksówkarz zawiózł nas prawie pod same drzwi i pokazał, że to na 4-tym piętrze. Okazało się jednak, że to nie nasz hotel. Na recepcji dziewczyna mówiąca dobrze po angielsku, zadzwoniła do naszego hotelu i później wytłumaczyła nam jak mamy iść. Nasz hotel był na tej samej ulicy w odległości może 150 metrów. Taksiarz nie doczytał dokładnie naszego adresu, tylko zawiózł nas do miejsca gdzie zatrzymywała się większość białasów.
Ze znalezieniem naszego hotelu nie mieliśmy już większych trudności, za to nasze problemy zaczęły się na recepcji gdzie nikt nie mówił słowa po angielsku. I bardzo cieszyło panią recepcjonistkę, że my nie rozumiemy co ona do nas mówi. Miała niesamowity ubaw, że nie możemy się dogadać:( Nie mogliśmy użyć googlowskiego tłumacza bo na recepcji nie było Internetu. Dobrze, że pokój był w miarę czysty.

 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
taraski

Jola i Kuba
zwiedzili 5% świata (10 państw)
Zasoby: 110 wpisów110 12 komentarzy12 2112 zdjęć2112 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
16.06.2014 - 28.11.2014