Geoblog.pl    taraski    Podróże    zakochani w Azji:))    misiaczki małe i duże
Zwiń mapę
2014
09
wrz

misiaczki małe i duże

 
Chiny
Chiny, Chengdu
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 17583 km
 
Chengdu słynie z ośrodka badawczo-hodowlanego pandy wielkiej. Większość turystów wybiera się rano, żeby zobaczyć jak te dwukolorowe misiaczki są karmione. Podobno rano są też bardzo aktywne. Oczywiście my dotarliśmy do parku dopiero ok. godz. 13-tej. W hostelu dostaliśmy szczegółowe informacje jak tam dojechać; to ponad godzina drogi autobusem. Sam ośrodek znajduje się na terenie dużego parku, gdzie zbudowano kilka wybiegów dla niedźwiadków. Trochę byłam rozczarowana bo park wygląda jak zapuszczone zoo. Klatki i wybiegi dla pand, zwłaszcza dla pandy wielkiej są małe i zaniedbane. Akurat trafiliśmy na sjestę popołudniową i misiaczki były bardzo leniwe. Nie przeszkadzało nam to jednak za bardzo. Ale nie mogliśmy znieść zachowania tubylców. Byli nie tylko bardzo głośni, ale chcąc zwrócić uwagę pand walili pięściami lub patykami po szybach klatek. Szybko przenieśliśmy się na wybiegi pand czerwonych. I tu zakochałam się od pierwszego wejrzenia:) Pandy czerwone wyglądały słodko i zabawnie. I bardziej są rude niż czerwone. Nie przeszkadzał im też upał- były bardzo aktywne, zwłaszcza te młodsze. Biegały po całym wybiegu, bawiły się ze sobą, walczyły. Nie mogłam się od nich oderwać.
Pomijając trochę rozczarowanie warunkami „mieszkalnymi” pand ogólnie spędziliśmy fajne popołudnie obserwując bawiące się małe rudzielce.
Wieczorem spotkaliśmy się na piwie ze znajomymi z wczorajszej imprezy i okazało się, że Belgowie też dzisiaj byli „na pandach”, tylko, że rano, na porannym karmieniu. I przeżyli traumę. Setki wrzeszczących Chińczyków pod klatkami z pandami. I jeszcze bardziej wrzeszczących gdy któraś z pand zrobiła nawet najmniejszy ruch. Dobrze ze zaspaliśmy, to nie na moje nerwy.

Wejściówka 58 RMB
Jeśli ktoś ma ochotę zrobić sobie zdjęcie z małą pandą to ta przyjemność kosztuje „tylko” 2000 RMB ( jakieś 1000 zł). Pandę trzyma się w rękach tylko przez parę minut na okoliczności zdjęcia. Nie ma mowy o jakiejkolwiek zabawie z misiaczkiem czy dotykaniem go bez rękawiczek. Sami się nie skusiliśmy na tę przyjemność ale słyszeliśmy od osoby, która tego doświadczyła. Wg niej było warto.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (33)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
taraski

Jola i Kuba
zwiedzili 5% świata (10 państw)
Zasoby: 110 wpisów110 12 komentarzy12 2112 zdjęć2112 0 plików multimedialnych0
 
Nasze podróże
16.06.2014 - 28.11.2014