Pociąg mamy dopiero o 20.45 więc sporo czasu przed nami. Zapłaciliśmy jeszcze za połówkę dnia żeby na spokojnie się spakować i jeszcze odpocząć przed dwudniową podróżą pociągiem. O 18-tej zeszliśmy z bagażami do kawiarni, pogawędziliśmy trochę z Frankiem. Po 19-tej wyściskaliśmy się z całą ekipą i ruszyliśmy na dworzec.
Na dworcu najpierw sprawdzanie biletów i zezwoleń przed wejściem na peron, później jeszcze raz sprawdzanie tego samego przed wejściem do pociągu.
Przedział dzieliliśmy z dwom Chińczykami, jednym starszym i jednym młodszym. Straszy próbował z nami trochę pogadać, na migi bo angielskiego nie znał. Ale daliśmy radę. On dowiedział się, że jesteśmy z Polski i jedziemy do Lhasy a my, że tam jest strasznie zimno i potrzebujemy ciepłe kurtki. W ogóle bardzo się przejął, że możemy zmarznąć w Lhasie bo do pociągu wsiedliśmy w krótkich spodenkach i bluzkach z krótkim rękawem. Uspokoiliśmy go, że grubsze ciuchy mamy w plecakach.