13.10
Rano nogi odmówiły nam posłuszeństwa. Zakwasy. Zastanawialiśmy się czy zostać w Jihnu jeden dzień dłużej i odpocząć ale w końcu zdecydowaliśmy że idziemy dalej, do następnej wioski. Zawsze to bliżej celu jakim był Annapurna Base Camp. Poza tym trzeba trochę rozruszać nogi. Z wielkim trudem i bólem po 1,5 godz.dotarliśmy do Chhomrong. Zaraz na początku wioski znaleźliśmy miły gesthouse z pięknym widokiem na Machhapuchhare. Zdecydowaliśmy, że odpoczywamy większość dnia a jutro ruszamy dalej. Późnym popołudniem strasznie się rozlało.
14.10
Lało całą noc i cały dzień. Czekamy aż przestanie. Nie mamy odpowiednich ubrań przeciwdeszczowych a i maszerowanie w takim deszczu to żadna przyjemność. Gospodyni nagrzała nam w jadalni więc siedzimy , grzejemy się i podziwiamy odwagę lub głupotę tych co maszerują w takiej ulewie. W naszym gesthousie zrobiło się tłoczno. Przemoczeni do suchej nitki ludzie zatrzymywali się żeby się trochę wysuszyć. Dowiedzieliśmy się, że w ABC spadło dużo śniegu i warunki nieciekawe. Dobrze, że mamy dużo czasu, możemy tu przeczekać złą pogodę. Razem z nami przeczekuje też para Austriaków, reszta decyduje się na dalszą wędrówkę.